środa, 6 stycznia 2010

5km

Korzystając z rad Maćka postawiłem sobie taki cel jednodniowy - 5km. Miało do tego dojść po tym, jak Piotr uśnie snem sprawiedliwego. Padł po spacerze wyjątkowo szybko, więc powoli i ociężale udałem się do szafy kompletować strój biegowy. Przez cały czas pojawiały się myśli: biec, nie biec, przecież zmęczony jesteś - byłem faktycznie, zimno ci będzie, ślisko, itp. Jednak głupio mi było przed samym sobą. O godz. 20.07 ubrany i przyodziany w czapeczkę i rękawiczki, z nieodłączną koszulką Najlepszej Drużyny Biegowej na Świecie - ruszyłem. Pierwszy kilometr dałem radę bez większych problemów. Jednak na początku drugiego pojawiła się myśl, że ten odcinek dokładnie wymierzony jest, po prostu jakiś przydługawy. Jak biegałem regularnie sądziłem wręcz coś odwrotnego - ze to niecałe 1000m ;). Na wewnętrznych rozterkach i bojach minęło mi kolejne 2,5km. Ale wyrzuty sumienia przed samym sobą wzięły górę. Postanowiłem dobiec do końca. Ostatnie 500 metrów byłem jakby niesiony dopingiem tłumów. Dałem radę. Byłem, jestem bardzo dumny z siebie. Dziś kolejne postanowienie - 5km.


Bardzo fajny artykuł dziś jest na stronce www.psychika.net , a dotyczy naszych genów. To wcale nie jest przekleństwo i nic nie jest przesądzone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz