Wczoraj będąc na Piątce usłyszałem właśnie coś takiego. Jakie to prosto, a jakie jednocześnie głębokie. Sprawa dotyczyła oczywiście trzeźwego życia i trwania w abstynencji. Spotkałem wczoraj również Adama, który to się przewija, gdzieś blisko od jakiegoś chyba roku, bądź troszkę dłużej. Znów nie dał rady, zmanipulował siebie, znalazł sobie furtkę i popłynął. Siedziałem z nim sobie na przerwie i sobie rozmawialiśmy. Kurde, ale chłopak ma poukładane w głowie. Jakie głębokie przemyślenia. Jednak , jak sam mówi, coś jeszcze mu brakuje. Zapytał wprost, czy podjąłbym się założeniu grupy Anonimowych Narkomanów w Gnieźnie. Twierdzi, że jestem chyba jednym z nielicznych, którzy zachowują tak długo abstynencję. Odpowiedziałem, że na chwilę obecną raczej się nie podejmę tego. Nie mam jeszcze, wg siebie samego, pookładane w głowie. Jak mi wszystko zagra, i osoby z zewnątrz stwierdzą , że jestem gotów, chętnie spróbuje. Wiem, że moi rówieśnicy i młodsi, niezbyt chętnie otwierają się, bądź uczęszczają na AA. A wg nich narkomana, najlepiej zrozumie właśnie narkoman. Pożyjemy, zobaczymy. Sądzę, że najpierw chyba musiałbym zaliczyć Program Rozwoju Osobowości (PRO). Ale to ponoć kosztuje ponad tysiaka. Pogadam z terapeutą. On też jest za tym, by zająć się młodzieżą. Jednak, najważniejsza jest praca, nad samym sobą. I na tym się skupiam.
Od wczoraj czytam Alchemika. Nigdy nie czytałem czegoś podobnego. Bardzo mi się podoba ta książka. Jej temat, czyli dążenie do własnego szczęścia i realizacji marzeń, jest mi niezwykle bliski. Rzucanie się na jakieś pośrednie cele i poświęcanie celu głównego, jest częstym "zabiegiem" stosowanym przeze mnie. Tak przeżywam tą książkę i wszystko co jest w niej napisane, że śniła mi się w nocy. Jest cudowna i taka jakaś bajkowa. Jestem nią zachwycony.
Jeszcze na koniec. Ku pokrzepieniu serc. Dla Patrycji, Adama, Macieja(chyba) i wielu wielu innych - WSZ i CNE
"... samemu? Samemu, to się nawet źle śpi...".
OdpowiedzUsuńhmmm...ale co niektórzy z dwojga złego wybierają "lepsze" zło ...czasem tak jest albo łatwiej nam z tym...w obawie przed odrzuceniem ,zranieniem ,a w konsekwencji i tak na końcu dochodzimy do wniosku ze i tak "jestem sam/a".Dlatego ciesz się ze masz wokół ludzi których kochasz i odwzajemniaja te uczucia ...bo to piękne i unikat w tych czasach :) pozdr.tchórzliwy tchórz ;)