Pod czujny okiem trenera-EmKa- zajął III miejsce w kategorii!!!!.
Radości nie było końca. Otrzymał medal, puchar i na dodatek wylosował jeszcze plecak. Jego pierwszy "znaczący sukces".
A odnośnie mnie. Pobiegłem pełen nadziei, żeby strzelić sobie wynik poniżej godzinki - dystans to 11,4km. Niewiele brakowało. Wg nieoficjalnych danych odrobinkę ponad, czyli 1h i ileś tam sekund. Bardzo fajnie mi się biegło. Od jakiegoś 6-7km towarzyszyłem koledze z Drużyny Szpiku, któremu odnowiła się kontuzja. Z wyniku jestem jednak i tak zadowolony. Nie biegałem coś koło 2 miesięcy. Taki to mi się sam zmontował koniec sezonu biegowego. Czyli GITEZ - MAJONEZ. Świetna trasa. Bardzo malownicza. Wiodła ona co było ogromnym zaskoczeniem przez Zamek Bierzgłowski(taki krzyżacki). Wbiegało się na teren zamku, malutkie kółko po nim i się wybiegało przez fosę. Coś wspaniałego. Nigdy w życiu bym sie nie spodziewał, że można się czegoś takiego w takiej dziurze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz