wtorek, 29 grudnia 2009

poświątecznie

Święta, święta i po świętach. Ogólnie jestem zadowolony. Udało się znaleźć wspólny język z EmKą. Bardzo fajnie. Miło, przyjemnie i momentami bardzo śmiesznie. Tak było. To była moja pierwsza samodzielna Wigilia. Byłem bardzo nieporadny i taki jakiś dziwny. To nowe doświadczenie. Było mi dane poczuć się kimś w rodzaju głowy rodziny:). Otrzymałem bardzo fajne życzenia:
  1. od Emki - spełnienia marzeń
  2. od Piotra - abym wyrósł na mądrego i dobrego tatę
Przygotowane przez Gwiazdora prezenty bardzo się podobały. Wszystkim. Ja też bardzo zadowolony- dostałem chińczyka. Wróciły wspomnienia z lat osiemdziesiątych. Park Jordanowski na Armii Krajowej. I budka. I Pani Waraczyńska. nauczyłem Piotra gry rach, ciach. Nawet potrafi przesuwać pionki o odpowiednią ilość oczek :). Gra mu się bardzo spodobała.

Udał się bigos, sałatka i placki. Wszystkim smakowało. Dobrze, że te święta się skończyły. Spodenki się nie dopinają. Po wypłacie kupuję bateryjkę do pulsometru i zaczynam biegać. Jest to korzystne z dwóch powodów: brzuszek i emocje. Czas wrócić na trasę. Czas wrócić do Najlepszej Drużyny Biegowej na Świecie. Ale o moich planach przyszłych, przeszłych, zrealizowanych i tych porzuconych już niedługo.






środa, 23 grudnia 2009

świątecznie

Zbliżają się święta wielkimi krokami. Niedługo Sylwester i koniec tego niezwykle pokręconego roku. Powoli zacząć czas podsumowania i zrobić bilans. Wypada on mimo wszystko na duży(o ile nie wielki PLUS).
Z założeń zeszłorocznych udało mi się zrealizować tylko jedną rzecz, ale jakże ważną: Piotr decyzją Sądu mieszka ze mną. Resztę, pal licho. W tym mijającym roku minęło mi 5lat odkąd opuściłem mury Piątki. Sądzę, że to też duży sukces. Z kolejnych plusów, to niewątpliwie związek z EmKą. Bywa różnie. Dla mnie najważniejsze, że jesteśmy razem. Zacząłem też dawać coś z siebie. Nie tylko brać. Cytując Tomka Majewskiego-pozdrawiam- biegam w najlepszej drużynie biegowej świata - Drużynie Szpiku. Cudowna idea. Mam zamiar godnie ich reprezentować i wreszcie stać się zarejestrowanym Dawcą szpiku. To już jedno z noworocznych założeń.

W Wigilię mam zamiar oznajmić światu, że chce pojąc za żonę EmKę. Jak zostanie to przyjęte???? Nie mam zielonego pojęcia;). Zbytnio mnie to nie obchodzi.

To będą moje pierwsze samodzielne Święta. Będzie giciarsko. Z tego miejsca chcę życzyć wszystkim przede wszystkim POGODY DUCHA i mnóstwa spokoju w zmaganiach z życiem codziennym.

piątek, 18 grudnia 2009

wielki szacun



Historia jak z bajki. Koleś umieszcza filmik na YouTubie we wtorek,a w czwartek ma propozycje kontraktu na 30.000.000 $. Szczegóły tvn24

Krok XII

"...STARALISMY SIĘ NIESC POSŁANIE INNYM ALKOHOLIKOM..."
W tym tkwi sedno Kroku 12. O to .właśnie chodzi. "Nieść posłanie" znaczy, że docieramy do innych alkoholików lub ludzi uzależnionych od środków chemicznych i opowiadamy im historię naszego duchowego przebudzenia. Posłanie, które niesiemy mówi o tym, w rezultacie tych Kroków zaczęliśmy się budzić duchowo, zaczęliśmy powracać do zdrowia i robimy to w dalszym ciągu. Jest to posłanie nadziei...
/tekst zaczerpnięty ze strony http://12krokow.niepije.pl /

Wczoraj był miting opłatkowy na Piątce. Unikam spotkań podczas, których mam się dzielić opłatkiem i składać sobie życzenia- z wyjątkiem spotkań z członkami AA. Oczekiwania są takie niewielkie na pierwszy rzut oka. Najczęściej pada krótkie : ...POGODY DUCHA". To wystarcza za wszystko. Wiem, że te właśnie dwa słowa są kluczowe dla prawidłowego zdrowienia. Aż milo patrzeć jak niektórzy z moich niedawnych wrogów Nr 1 (Przemek), staje się powiernikami największych tajemnic i trosk.
Podczas mitingu miała miejsce sytuacja, podczas której
zażartowaliśmy sobie z brzuszka Przemka. Gdybyśmy bawili się kosztem jego krągłości dwa mieszki wcześnie mogłoby/doszłoby zapewne do scysji. Pamiętam tego chłopaka jeszcze sprzed dwóch miesięcy. Kłębek nerwów, złych emocji różnych nienazwanych złych rzeczy. A tak wczoraj miał już ogromny dystans i była kupa śmiechu. Widać było ogromną przemianę, która w Nim właśnie zachodzi. Samym swoim zachowaniem niesie to posłanie, że można, że idzie. Choć łatwo nie jest. Ale nikt nie mówił, że będą dawać medale. Tym swoim zachowanie niesie radosna wiadomość.
Bardzo dobrze mi ze świadomością, że być może i ja niosę takie posłanie. Może i ja jestem dla kogoś tym przykładem. W jedności siła.


środa, 16 grudnia 2009

polepszacz

Od kilku dni bardzo źle się czuje. Katastrofalnie wręcz. Nie do końca jestem wstanie to zdiagnozować. Mam jakiś ogromny wewnętrzny niepokój. Coś jakby strach przed NIEUNIKNIONYM. Tylko co to jest???? Wczoraj się na przykład czułem , jak po tygodniowym melanżu. Normalnie kam-ba-ła. Dziś odrobinkę wewnętrzne lepiej, za to potężny ból głowy. Bletek już nie biorę, bo mi się odbijają.
Dziś Piotr ma Jasełka. Będzie występował jako Mateuszek Leniuszek. Przedwczoraj wieczorem, przed spaniem - miał występ, łącznie ze śpiewem.

W celu poprawy nastroju szukałem czegoś radosnego. Przypomniał mi się zespół
Buzu Squat.

Nasze Przebudzenie
"...Wybrać to co dobre z mądrych starych ksiąg
Uszanować swoją godność doceniając ją
A gdy wreszcie uda się własne zło pokonać
Żeby zawsze mieć przy sobie czyjeś ramiona ..."




Rzeczywiście mi pomaga:)) Myślę, że znajdzie się chociaż jeszcze jedna osoba, która uraduje to właśnie nagranie.

piątek, 11 grudnia 2009

Polska Rulez

Mam mnóstwo dystansu do siebie. Osoba mojego kierownika pozwala mi tylko i wyłącznie to w sobie rozwijać. Potrafimy we dwójkę się zbijać z siebie do łez. Ze swoich pomyłek, gaf i przejęzyczeń. Stwierdzam, że my Polacy to "naród wybrany". Pasjami czytuje bloga Jarka Kuźniara z TVN24 (http://jarekkuzniar.blogspot.com). Wczoraj Pan Jarek umieścił filmik z You Tube'a (do obejrzenia tutaj). Po pokazaniu dwójce współpracowników filmiku - PŁAKALIŚMY. Mówiąc językiem Pana Jarka - słoma z kajaka wystaje:).

U mnie po staremu. W niedziele miting u Heńka. Bardzo fajne towarzystwo. Już się nie mogę doczekać. Pewnie Piotr znowu zrobi przedstawienie Lidii, że nie chce aby go kapała:).

Czas myśleć o prezentach. Wczoraj Piotr pisał list do Gwiazdora. Ciekawe co mu przyniesie???
A co mi???? Chyba mu - Gwiazdorowi - pomogę i kupię sobie wymarzoną maszynkę do makaronu i ravioli;). Będziemy mieć pierwszą wspólna Wigilię we trójkę.



poniedziałek, 7 grudnia 2009

weekend

Piątek
W piątek nudy. Całe szczęście ze Lidia kupiła mi grę w specjalnej ofercie świątecznej po 9,90zł. Dwa dni szła na popołudniu, a ja sam w domciu. Normalnie na głowę. Ale dzięki Painkiller dało jakoś radę. Strzelałem, aż miło. Nie pamiętam, kiedy ostatnio waliłem w strzelankę.


Sobota
W sobotę zjazd pacjentów na Dziekance. Ale było ludzi. Przy okazji okazało się, że od 5 do 6 lat trzeźwości ma tylko kilka osób (w tym Ja). A Z. ma 22 lata. Normalnie szok. Spotkałem również Ryśka z Mazur. To kompan z odwyku. Zawsze bardzo fajnie mi się z nim rozmawiało. Tak minął piątek i sobota.

Niedziela.
Zaplanowałem wyjście mikołajkowe do kina. Niestety przy kasie okazało się, że sala jest cała zarezerwowana. nerw mi troszkę puścił, bo w sobotę wieczorem- późnym- sprawdzałem i nic podobnego na stronie kina nie było. Ale nie zrażony niepowodzeniami udaliśmy się do sklepów. Żeby poprawić sobie humor, postanowiłem EmKę zaopatrzyć już w gwiazdorowe podarki. Jak postanowiłem, tak się stało. Oboje zadowoleni. Ja bo obdarowałem, EmKa bo otrzymała. Z doskonałymi nastrojami wróciliśmy do domu.
Przed 19 Angela przyprowadziła Piotra-tradycyjnie przeziębiony. Pojawiły nie bardzo niedobre emocję: złość, rozgoryczenie, itp. Nawet się nie zapytała czy mam pieniądze na lekarstwa, normalnie jakby tak musiało być. Postanowiłem, że alimentów jej nie odpuszczę. Na sali rozpraw przyznała się, że od lutego nie dała ani grosza na dziecko. Ja będąc na jej miejscu bym został potraktowany przez Panią po Czterdziestce, że ach tam. Zdecydowałem, że oznajmię Angeli , że od stycznia ma płacić na Piotra. Nie obchodzi mnie to, że nie ma pracy. Jej też by to nie obchodziło. A jak nie zapłaci, to wniosę sprawę do Sadu.

środa, 2 grudnia 2009

powrót od Angeli

Wczoraj był dzień, w który Piotr jest u Angeli do 19.00. Jednak zgodnie z "nową świecka tradycją" o godz. 17.30 drzwi do mieszkania się otworzyły u ukazał się w nich roześmiany blondasek. Jak się okazało po drodze spotkali oboje EmKę i Piotr nie chciał iść do domu bez niej. Więc Piotr przybiegł do domu, Emka weszła, a na końcu dowlekła się Angela. Nawet za bardzo nie było w nim chęci, by się ze swoją matka pożegnać.

Dziś mam całe popołudnie z Piotrem. Cosik tam sobie zmontujemy. Będzie gites majonez.


p.s.


od wczoraj z zaciekawieniem czytuje
http://psychika.net/ - bardzo mi się podoba, zachęcam

wtorek, 1 grudnia 2009

Temida

Jednak Temida nie okazała się ślepa. Była zwykłą kobietą po czterdziestce, w pewnej fazie cyklu miesięcznego. Ze wszystkimi cechami kobiety współczującej " uciskanym i biednym kobietom".
"...Panie łzy mnie rozmiękczyły..." - to cytat z Sędziny. Wszystko szło po mojej myśli, wszystkie przesłanki wskazywały na to, że wyrok będzie tylko formalnością. I tu nagłe cierpiąca mamusia dała pokaz. Był to moment, gdy pozostało tylko ogłoszenie wyroku.

"...I wpiz..., wylądował..." - jak to mówił Siara. Wszystko o co walczyłem, w jednym momencie zaczęło się wymykać. Dobrze, że w porę sie wycofałem, bo Pani Po Czterdziestce chyba miała ochotę zacząć cały przewód od początku. Stanęło na tym, że bardzo istotna kwestia władzy rodzicielskiej, nie została poruszona. Zostałem z połowicznym sukcesem, mianowicie Piotr zamieszkuje ze mną!!!!!!!!! W najgorszym wypadku, jak matka dziecka "poukłada" sobie swoje sprawy i wniesie sprawę do Sądu, minimum rok się to wszystko będzie toczyć.

Pozostaje jednak we mnie jakiś niedosyt. Może nie poczucie przegranej, ale poczucie jakiejś niesprawiedliwości. Pozostaje cieszyć się z bycia z Piotrem. Sądzę, że mimo wszystko osiągnąłem ogromny sukces, że jako osoba z uzależnieniem - mam przy sobie dziecko. Czas działa na moją korzyść.


"...nie wątp, że wszechświat jest taki, jaki być powinien...."