Wczoraj był dzień, w który Piotr jest u Angeli do 19.00. Jednak zgodnie z "nową świecka tradycją" o godz. 17.30 drzwi do mieszkania się otworzyły u ukazał się w nich roześmiany blondasek. Jak się okazało po drodze spotkali oboje EmKę i Piotr nie chciał iść do domu bez niej. Więc Piotr przybiegł do domu, Emka weszła, a na końcu dowlekła się Angela. Nawet za bardzo nie było w nim chęci, by się ze swoją matka pożegnać.
Dziś mam całe popołudnie z Piotrem. Cosik tam sobie zmontujemy. Będzie gites majonez.
p.s.
od wczoraj z zaciekawieniem czytuje http://psychika.net/ - bardzo mi się podoba, zachęcam
środa, 2 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz