środa, 14 października 2009

Rozterki

Właśnie one burzą mój i tak kruchy spokój ducha i pogodę. Chodzi mianowicie, o moja wyprowadzkę. Sam pomysł i jego realizację uważam za jedyne słuszne rozwiązanie. Zdaje sobie jednak sprawę, że matka nie jest w stanie utrzymać tego mieszkania. Miałem nawet z Nią rozmowę na ten temat. Chciała mi to uświadomić. Niepotrzebnie. Mam tego świadomość. Wczoraj wspomniałem o tym Lidii. Podczas wczorajszej rozmowy z matką, powiedziałem, że mam świadomość odnośnie całej sytuacji i że będę jej pomagał w miarę możliwości. Od razu zaznaczyłem, że pomoc w miesiącu listopadzie odpada całkowicie. Z Lidia mam ustalone (chyba nie do końca), że ewentualnej pomocy będę udzielał matce z pieniędzy zarobionych dodatkowo. To wg mnie jedyne uczciwe wyjście. Nie widzę innego rozwiązania. Jednocześnie wczoraj, wspomniałem matce o tym, żeby poszukała sobie dodatkowej pracy. Nie chodzi wcale o stronę finansową tego pomysłu. Bardziej chodzi o wyjście do ludzi, do samemu w domu można na głowę dostać. Nie wiem jak sobie poradzić z tym właśnie problemem. Sądzę, że potrzebna jest mi rozmowa z kimś, kto ma większy dystans do tego wszystkiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz