niedziela, 14 marca 2010

dzieciństwo

Wracając dziś o matki wstąpiłem do sklepu "Pod filary". Gdy tylko tam zajdę, zazwyczaj toczą z właścicielami rozmowę o dzieciakach. Wojtek jest moim rówieśnikiem, a Agnieszka chyba ciut młodsza. Mają syna rok starszego od Piotra. Dziś tematem były zabawy na dworze. Oboje z Wojtkiem, doszliśmy do wniosku, że współczesny świat i my sami, bardzo pokaleczyliśmy nasze dzieci. Zaczęły się wspominki, jak to w tak podłą pogodę jak dziś (pada deszcz, śnieg i jest niefajnie) potrafiliśmy od rana ganiać po podwórku. Jeździć po największych kałużach rowerem, łazić bez celu po deszczu - niekoniecznie w kaloszach;). Wszystko było jakieś inne. A dziś dzieciaki tylko telewizja, PlayStation, komputer. Doszliśmy również wspólnie do kolejnego wniosku: żadnemu, no może większości dzieciaków nie przyszłoby do głowy wyjść na podwórko w taką pogodę jak dziś. Tym niezbyt optymistycznym akcentem kończę swe wypociny.

Odnalazłem jednak coś, co zawsze polepsza mi humor i przypomina, jak fajne było moje dzieciństwo i lata osiemdziesiąte.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz