W dniu wczorajszym zrobiłem pierwszy krok do realizacji swoich marzeń. Jednym z nich, takim najbardziej możliwym do realizacji było uczestnictwo w koncercie MUSE. Jakiś czas temu (6-8miesięcy) zafascynował mnie ten zespół. Obejrzałem dwa jego koncerty, muzyka bardzo mi odpowiada, wszystko gra i buczy. Na tamten czas wymyśliłem sobie, że super by było się wybrać na ich występ. Poczytałem w necie i okazywało się, że najbliżej to Berlin. To już niestety wyprawa jak dla mnie "za ocean". Zrządzeniem losu, jakiś czas temu okazało się, że wystąpią na COKE Music Festival. Bardzo się ucieszyłem, lecz jak to zwykle ja zacząłem sam sobie piętrzyć trudności: no bo daleko - Kraków, bo brak pieniędzy, bo nie będę miał co zrobić z Piotrem, itp.
Ni stąd ni zowąd wszystko zaczęło się nagle układać: Lidia zostanie z Piotrem, Aruś jedzie ze mną (bena na pół), Lidia wygospodarowało kasiorę, ogólnie zajebioza. Cały czas brzmią mi w głowie słowa terapeuty: " spełniaj swoje marzenia. Najtrudniejszą rzeczą jest zaprzestanie picia i zażywania. Skoro tego dokonałeś , możesz zrobić dosłownie wszystko." Może nie do końca są to jego słowa, ale coś w tej nucie. Oczywiście terapia cały czas się rozumie;).
Więc wracając do dnia wczorajszego: zamówiłem i zapłaciłem za bilecik. 21 sierpnia - Kraków, oj będzie się działo. Jestem naprawdę bardzo, ale to bardzo szczęśliwy.
czwartek, 17 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz