wtorek, 15 września 2009

Mierz siły na zamiary....



Pobiegłem. Rzeczywistość zweryfikowała moje plany. A miało być tak pięknie, a było jak zawsze. Mówiąc językiem żużlowym nie było z czego odkręcić. Nie ważne jak się starałem, biegłem 5min/km. Ale i tak jestem zadowolony, że udało mi się pobiec w takim czasie. Nie jestem gotów, żeby szybciej biegać w związku z tym decyzja o przejściu na drugi etap treningu. Będę szlifował formę powtórzeniami wg następującego planu (wg M.Bartoszaka, www.bieganie.pl):

Czeka mnie 12 tygodni treningu, zaczynam od przyszłego wtorku.

Teraz z innej beczki. Jadę z EmKą i Piotrem nad morze w sobotę. Jak Bogi dadzą może zostaniemy do poniedziałku. To było tak spontaniczne, ze ach tam. Plan pojawił się znikąd. Panuje ogólna radość i wesołość z tego powodu. Piotr jeszcze o niczym nie wie. Oj będzie radocha w jego wykonaniu, oby pogoda nam dopisała.

P.S.

Za trzy godziny jadę do RODK w Poznaniu, ale mam nerwy. Co chwilę chodzę do WC. Nie mogę się na niczym skupić.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz