Weekend minął pod znakiem festynów. Najpierw w sobotę wraz z Piotrem i Lidią udaliśmy się na teren Schroniska dla Zwierząt na "PYRY Z GZIKIEM". Było naprawdę miło i sympatycznie, choć już zimno. Piotr od samego początku nawiązywał wszelkiego typu znajomości. Więc po kolei:
- pierwszą jego miłością stała się perkusja - walił w nią z takim zapamiętanie, że pojawiły się wokoło głosy by zabrać mu pałeczki
- później postanowił zostać strażakiem
- na koniec pancerniakiem
Ogólnie był bardzo, ale to bardzo zadowolony, zresztą nie tylko on.
Niedziela to festyn zaplanowany na stadionie żużlowym. Tu pojawił się jego talent do zjednywania sobie pięknych pań. Z niezwykłym zapałem jak na 5-latka rzucił się na "Panie podprowadzające". Zjednał sobie ich serduszka od razu. Był, tu muszę zaznaczyć całkowicie samodzielny w tej kwestii. Lidia nie dawała wiary, jednak Ja ani słowa nie zamieniłem z tymi damami. Kupa śmiechu była z nim i tyle. Faktem jest, że mały dawał radę;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz