A miało być tak pięknie. Po wyczerpującym biegu w sobotę postanowiłem sobie zrobić dwa dni przerwy w bieganiu stosując zasadę, aby sumę pokonanych kilometrów podzielić przez dwa. Kiedyś gdzieś czytałem o takim sposobie regeneracji na którym z portali biegowych. Jednak dała znać o sobie moja lekkomyślność. Mianowicie do biegu założyłem wszystkie odpowiednie rzeczy oprócz jednej z koszulek, która była zwykłym bawełnianym T-shirtem. Już podczas biegu czułem ze robi się mokry. W związku z tym ze wszystkie następne rzeczy były typowo przewiewne, na efekty nie czekałem długo. Więc już w poniedziałek pojawiły się dreszcze i potworny ból głowy. Z wtorku na środę, sądząc po intensywności potu dość duża gorączka. Ale na całe szczęście dziś już lepiej. W sobotę i niedzielę małe truchtanko muszę zaliczyć. To znaczy wypada;)
Wczoraj miała miejsce rozmowa w cztery oczy z terapeutą. Zgodnie ustaliliśmy, że czas na zmiany w moim życiu. Okazało się, że przez pierwsze dwa lata trzeźwości nie nabrałem odpowiednich nawyków i nie wyrobiłem ich sobie. Moje pierwsze dwa lata nie miały za wiele wspólnego z trzeźwym trybem życia. Ale zaczynamy pracę nad tym. Poza tym mam ogromne problemu z systematycznością. Będzie się trzeba nad tym pochylić.
czwartek, 14 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz