poniedziałek, 25 stycznia 2010

ponowny minus

Zgodnie z umową Z. przybiegł do mnie coś koło 8.00. Za oknem niewesoło.


Ale co tam. Najważniejsza jest radocha. Wczoraj Z. z Heńkiem poszli dopiero po bandzie. Otóż po saunie śnigneli na śnieg. Mam zamiar w najbliższym czasie do nich dołączyć, nawet zdecydować się na kąpiel w jeziorku. Wstępnie to najbliższa sobota;)). Poranek cudowny, powietrze świeże, rześkie. W mojej głowie rodzi się szybki plan trasy do pokonania. Powinno tego być ok. 8-9km. Słonko wita nas radośnie.

Zbiegamy wspólnie z górki i kierujemy się na Piaskownice. Po drodze mija nas sarenka, spoglądając na nas jak na intruzów. Spojrzała chwilę i pobiegła dalej. Przy "wyrębie" postanawiamy się zatrzymać na wspólne zdjęcie. Żeby je zrobić muszę się dostać do "krzaczorów" i zamontować aparat. Szybki powrót do miejsca pozowania, bo samowyzwalacz ustawiony na 12sekund. (widać nawet kawał tego krzaczora, no i minki, też nietęgie)

Do Cielimowa biegnie się fantastycznie. Jeeest raaaaadość - parafrazując Tomka Majewskiego. Całą drogę z Z. zastanawiamy się co jest tego przyczyną: mroź, czyste powietrze, atmosfera?????
Bardzo szybko poszedł nam ten dystans. Żeby zawsze się tak biegało. Byliśmy bardzo zadowoleni z tego naszego dzisiejszego wypadu. Postanowiliśmy uczynić z tego wręcz imprezę cykliczną.

Więc w przyszłego weekenda, zapraszam wszystkich chętnych. Po raz kolejny fantastyczny poranek. I cudowne samopoczucie. Zakończyliśmy w o wiele wyższej temperaturce. Było już sympatycznie.

1 komentarz:

  1. heheh,jakie buły ;)
    zimno mi od patrzenia na ten termometr brrrrrrrr...pozdr.
    tchórzliwy tchórz ;)

    OdpowiedzUsuń