wtorek, 9 lutego 2010

1-7 lutego

Cóż tu pisać????. Tyle się wydarzyło. Czasu brakuje by pisać. I odrobinę chęci, oczywiście. W większości miniony tydzień poświeciłem sobie. Dawno tak sobie nie pozwoliłem. Środa terapia indywidualna, sobota - miting spikerski, niedziela - miting. Spotkania sam na sam z terapeutą bardzo dużo mi dają. Zaczynają być odczuwalne skutki tego wszystkiego. Pozytywne, ma się rozumieć. Największy nacisk kładę na uporządkowanie swojej sytuacji:
  1. sprawa alimentów
  2. zaprzestanie brania odpowiedzialności za kogoś (Angela)
  3. zadbanie o siebie (terapia)
Pierwsze kroki zrobiłem. Wniosek do Sądu, pierwsza odmowa Angeli, systematyczne uczestnictwo w terapii. Bardzo mi się podobał "mój" miting spikerski na Dziekance. Z wstępnych wyliczeń ok. 20% ludzi obecnych na nim to osoby mi bardzo zbliżone rocznikowo, bądź młodsze. Gdy tak opowiadałem o swoich przejściach i doświadczeniach, na ich twarzach było widać zrozumienie i zainteresowanie. Jedna z tych osób nawet podeszła po wszystkich i chce się spotkać celem rozmowy. Powoli odkrywam, że właśnie kontakt z ludźmi uzależnionymi i rozmowa z nim, możliwość podzielenia się doświadczeniami, daje mi mnóstwo radości. Jest to też w jakimś stopniu realizacja zasad AA. Chciałbym w przyszłości móc pracować z takimi osobami. Ale to jeszcze daleka droga;).

Relacje z EmKą są wspaniałe. Normalnie nowa jakość. Chciało by się rzec - Tak Trzymać!!! W niedzielę to mnie tak zaskoczyła, że nie wiedziałem jak zareagować - w VH1 leciał Billy Joel a Ona porwała mnie do tańca. Było nieziemsko.

Całkowicie nie radzę sobie natomiast z najmłodszym członkiem Naszego "stada". Przegina po całości. Jednak jakis powód musi mieć. Wczoraj w ramach chyba przeprosin, mi i Emce śmignął w przedszkolu dwa rysunki. Dla mnie bitwa z Gwiezdnych Wojen - Wojny Klonów ( pierwsza bitwa w filmie i atak Anakina na droidy - podobno) a dla EmKi - najprawdziwsze Ferrari.


a tu bryka dla Emki


Muszę jakoś dotrzeć do Niego i coś z tym jego wiecznym ryczeniem zrobić;)



1 komentarz:

  1. hmmm...ja psychologiem nie jestem...ale dzieci właśnie poprzez rysunki wyrazaja to co czują...czasem płacza gdy jest im żle a czasem poprostu coś na dorosłych wymuszaja albo próbuja na siebie poprostu zwrócić uwagę,moze usiądz i pogadaj z nim jak z kumplem ...a nie jak ojciec z synem,...wiesz nam sie wydaje ze to sa dzieci i ze one niektorych spraw nie rozumieja ...i to jest błędne myslenie...doskonale rozumieja i czasem jest tak ze dzieci za to co sie stalo obwiniaja siebie ...napewno cos musisz z tym zrobić
    powodzenia
    trzymam kciuki za Was!!
    tchórzliwy tchórz ;)

    OdpowiedzUsuń