Wczoraj z Emką byliśmy w naszym teatrze. Tym razem " Mała Apokalipsa". Byłem i jestem nadal ogromnie zaskoczony tym przedstawieniem. Jak dla mnie bomba rewelacja. Nie spodziewałem się czegoś tak egzotycznego. Scenografia, muzyka ( przytłaczająca), bliski kontakt aktorów z widownią( cześć scenografii dochodziła do 2-3 rzędu), to wszystko spowodowało, że byłem oczarowany. Większość widzów była równie zaskoczony, ale sądząc po minach " in minus". Pamiętam ten otwór ze szkoły średniej. Był on dla mnie nijaki, bez sensu, idiotyczny. Mając teraz możliwość zderzenia się z nim po latach, jest czymś, nad czym wypada przystanąć i odrobinkę się zastanowić. Jestem bardzo, ale to bardzo zadowolony, z tak extra spędzonego czasu.
W długi łikend walimy cała naszą trójką do Skoja. Zawsze to jakaś odskocznia od tej "szarości życia codziennego". Może uda się jeszcze kogoś dokoptować, fajnie by było. Zasygnalizowałem to EmCe. Wszystko jest w jej rekach. Wezmę chyba Piotrowi rower( jak się uda zapakować do mojego małego żółtego samochodziku. Wezmę oczywiście buciki do biegania. Może uda się nadrobić wieczorami zaległości filmowe, któż to wiem;)
p.s
W środę idziemy z chłopakami z NA z Poznania na Piątkę poinformować kierownictwo, że mitingi już działają. Mam nadzieję, że wreszcie ktoś będzie do mnie dołączał we wtorki;)
poniedziałek, 26 kwietnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz