wtorek, 18 maja 2010

WRÓG czyha

Dziś w nocy doświadczyłem, pierwszy raz od " niepamiętnych czasów" nieodpartej potrzeby napicia się. Nie było to dokładnie pragnienie napicia się alkoholu, co bardziej ugaszenie (czymkolwiek) straszliwego pragnienia. Nie wynikało to z gorączki. To wiem bankowo. Bardzo niemiłe uczucie. Całkowicie na śpiku przemierzałem mieszkanie, szukając czegokolwiek do picia. Trafiłem na maślankę. Po godzinie - powtórka z rozrywki. Tym razem woda z kranu. Dodatkowo jakiś wewnętrzny niepokój. Powodem, chyba moje zachowanie. Nie pojawił się żaden wyzwalacz. Chodzi bardziej o refleksję nad swoim zachowaniem. Zrobiłem wczoraj coś, co w pierwszym momencie wydawało mi się całkowicie słuszne. Jednak po wszystkim, przyszło zastanowienie się nad swoim postępowaniem. I tu właśnie wyszły ze mnie, moje "pijane" myśli i schematy. Gdzieś tam wewnątrz mnie toczyła się walka, mnie "starego" i tego próbującego robić coś całkowicie nowego. Sam siebie zmusiłem do pracy nad sobą. Tak nagle. Chyba wyrzuty sumienia, bądź cokolwiek to było, tak mi namieszało w głowie. Patrząc na to wszystko z punktu widzenia zdrowienia, to bardzo dobrze, że doszło do takiego rozrachunku. Jednak samo doświadczenie z "piekielnym" pragnieniem, nie było zbyt miłe. Tak straszliwie mi się chciało ugasić pragnienie, że prawdopodobnie, gdybym nie przestrzegał tego, żeby nie trzymać alkoholu w domu, to byłoby ciężko. Wniosek z tego jeden - WRÓG NIE ŚPI, TRZEBA BYĆ CZUJNYM.


1 komentarz: