W dniu wczorajszym wydarzyły się co najmniej dwie fajne rzeczy:
- wycieczka z dzieciakami do lasu
- dokonanie modernizacji Piotrowej żużlówki
Od kilku dni nosiłem się z zamiarem zabrania dzieciarni do lasu. Oczywiście miałem w tym ukryty cel: "szybka ósemka". Ja na butkach największe podwórkowe łobuzy na rowerach. Początek był trudny. Nie szło nad nimi zapanować. Jednak wbrew przysłowiu : im dalej w las tym mniej drzew. W połowie drogi stanowili już niezły monolit i zdyscyplinowaną drużynę. Taki tez był cel tego wypadu. o ile Piotr już bywał w lesie na rowerze, to dla większości była do wycieczka na koniec świata. Pamiętam swoje pierwsze wycieczki do lasu, jaki on było ogromny i nieskończony. Teraz to 15-20 minut biegu, by dobiec do jego końca. Chłopaki zachwycone. Na wyprawę wzięte były plecaki z pełnym prowiantem;), były kanapki, picie. No i oczywiście ze dwa ,bądź trzy postoje.
Jak zobaczyłem Piotra rower wiedziałem czego mu brakuje. Przypomniało mi się dzieciństwo, fascynacja żużlem( Piotr też to ma), każdy chciał być Leonem Kujawski, Piotrem Podrzyckim. Te biało-czarne skóry i ta brytyjka na kole Leona. Miał ją każdy. Wczoraj postanowiłem zrobić coś takiego Synowi. Jak tylko wysiadłem z samochodu od razu "ideja " się zrodziła. Szybko po karton do szopy( od stolika TV), wzięcie rozmiaru z koła, wycięcie i do chaty po kredki ( farbek nie mogłem znaleźć). Efekt może nie oszałamiający wg mojej oceny, ale Piotrem zaniemówił. Koledzy zresztą też. Chyba zrobię każdemu coś takiego. Tak dla własnej satysfakcji.
coś słaby ten granat ( nie było "mocniejszej" kredki) |
Do tego osłonę na kierownice od Pana Sławka( sąsiad - mechanik żużlowy) i Mały ma najprawdziwszą furę.
Tak malutka rzecz a cieszy. Mam na myśli "brytyjkę".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz