niedziela, 12 września 2010

Mogilno

Dziś był dzień nastawiony na aktywny wypoczynek. Całą biegającą ekipa z Fundacji wybraliśmy się na dyszkę do Mogilna. Pogoda niby wymarzona, bo cieplutko, ale na trasie szło zdechnąć. Całe szczęście, że za kompana wziąłem sobie Pięknego Marcina. Do 8 km kilometra gadka kleiła się i to bardzo. Potem nastała cisza. Próbowaliśmy reanimować sobie ten sielankowy nastrój, dobiegając do trzy osobowej grupy ( z przewagą płci przeciwnej), ale towarzystwo było jeszcze bardziej zajechane od nas. Próba rozmowy spełzła na niczym. Nasza wystawiona drużyna ( 5 najlepszych osób) zajęła dziewiąte miejsce. Nie byliśmy ostatni, ba nie byliśmy przedostatni. Za nami amatorami była dwa zespoły. Czas jak czas. Najważniejsze było jednak to, że nie zakatowałem organizmu. Wraz z Marcinem reprezentujemy wyjątkowo wysoki poziom sportowy, więc stanowiliśmy dla siebie wymarzonych kompanów. Śmiechów i chichów nie było końca - właściwie to był 8km;). Jestem bardzo zadowolony, że wystartowałem. Czas też jest do zaakceptowanie, zresztą nie o to chodzi. Liczy się zabawa. Każdy z uczestników otrzymał pamiątkowy medal.

Podsumowując: bardzo fajnie i miło spędzona niedziela.

p.s.
W sobotę będzie czad - 21km w rodzinnym Gnieźnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz