piątek, 19 listopada 2010

fajny czas

Tytuł mówi sam za siebie. Rzeczywiście, pomimo potwornego zmęczenia, przejściowych kłopotów - przeżywam swój najlepszy czas.Praca, dom, ostatnio szkolenie, wyjazdy od czasu do czasu na profilaktykę ( dziś jadę), wyjazdy do Maggie, oczywiście terapia, w ambitnym planie aplikowanie do konkursu grantowego - to wszystko powoduje, że odkrywam iż nadaje się do czegoś. Do czegoś co może pomóc innym, pomagając jednocześnie mnie. Doszedłem do etapu, w którym czuje potrzebę oddania choć odrobinki tego, co sam otrzymałem. Jest mi z tym cholernie dobrze. Na chwilę obecna mam możliwość zbudowania wokół siebie fajnego zespołu, z którym mogę coś tworzyć. Powstaje coś na kształt szkieletu zespołu. Kurde najfajniejsze jest to, że to ja w dużej części mam możliwość doboru sobie ludzi. To pierwsze takie doświadczenie w moim życiu. I jest super. Jeszcze fajniejsze jest, że mogę przedstawiać pomysły i mam wolna rękę w ewentualnej ich realizacji. Dziś, i w niedzielę mam spotkania z ludźmi, z którymi mam zamiar współpracować.

Właśnie wróciłem z gimnazjum - 2 godziny lekcyjne, ale orka. Cięzkie zajęcia, ale dające mi mnóstwo satysfakcji.

2 komentarze: