Uzależnienie nazywane jest chorobą śmiertelną. To prawda znana wszystkim, którzy się o nią w jakikolwiek sposób otarli. Taka jest definicja i tyle. Jednak z definicjami bywa tak, że się je po prostu przyjmuje i się ich nie rozkminia. A tu nagle namacalny dowód. Teraz nawet sceptycy nic nie powiedzą. Jakoś mi tak dziwnie, bo niby wiedziałem jaki jest wynik tego spotkania. Nie myślałem jednak, że zasiądę na trybunach podczas tego meczu. Były wzloty, były upadki, była wyrównana gra. Przepraszam za język typowo sportowy, ale chyba najlepiej mi on leży w tej sytuacji. Czasem przyglądałem się temu z boku, czasem byłem uczestnikiem tego spotkania. Bywałem zły, zirytowany, rzadziej zadowolony ze swojej roli. Cóż, takie są mechaniczny: są próby manipulacji, grania na uczuciach. Jestem przytłoczony. Wynika to chyba z tego, że podczas terapii na nowo obudziłem swoje uczucia. Jest do dupy. Nastrój ten udzielił się całej naszej malutkiej grupie, która wspólnie się wspiera. Wczoraj pojawiły się nawet wyrzuty, że nie stanęliśmy na wysokości zadania, że nie było nas, gdy byliśmy potrzebni, że ignorowaliśmy wołanie o pomoc, bądź umniejszaliśmy skalę zagrożenia. Nie pozostaje nic innego, jak jutro pojawić się na pogrzebie i godnie pożegnać P.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
dywagacje na temat życia i śmierci, egzystencjalizm wszystkie mądre pojęcia, tezy i filozofie wydają się być durne gdy odchodzi człowiek i zawsze jest pusto ...
OdpowiedzUsuń