środa, 8 grudnia 2010

zły nastrój


Dzień wczorajszy zaczął się fatalnie. Piotr od poniedziałku chory, więc gdy wstawałem to wyłączyłem sobie budzik. Na rezultat nie trzeba było długo czekać. Rano budzik zgodnie z tym co miał zaprogramowane - nie zadzwonił. Obudziłem się o 6:25 - nie pamiętam kiedy tak późno wstałem do pracy. Już sama świadomość, która jest godzina, wprowadziła mnie w "rewelacyjny" nastrój. Żeby tego było mało, odwiedziłem z rańca samiutkiego (jak co dzień) bloga Katamaranki (Uwielbiam Ciebie) i ciśnienie skoczyło mi na milion. Najzwyczajniej w świecie włączył mi się agresor. Lektura tego, co tam znalazłem poraziła mnie. Zdobyłem się na wyjątkowo długi komentarz, przeklinając po trzykroć. Ale musiałem. Trzymam kciuki za Ciebie.

Wszystko co się ostatni dzieje z moim organizmem, jest już chyba na pograniczu. Jestem najzwyczajniej w świecie zajechany, jak Kasztanka Piłsudskiego. Padam na ryj. Po prostu. Piotr wczoraj się odwrócił do mnie tyłkiem. Taka kara dla mnie. Doskonale go rozumiem. Nie umiał sobie chyba z tym poradzić, że wróciłem znów koło 20.30. Więc zareagował tak jak umiał. Odbyłem z nim rozmowę, podczas której powiedziałem mu, że jeśli jest na mnie zły za to, to ma to najzwyczajniej w świecie powiedzieć. Chyba zrozumiał. 

Na szczęście nie mam problemów ze swoimi nałogami.  O to akurat dbam i to bardzo, chociaż zastanawiam się , czy nie za mocno. Patrząc jednak na to z drugiej strony, to jest to najważniejsze. Jednak coraz częsciej mam chęć wywiesić białą flagę w pewnych aspektach życia.


1 komentarz:

  1. hej,
    pomysł z białą flagą jest dobry,
    choćby na jakiś czas,
    reszta świata poradzi sobie w czasie, kiedy będziesz zbierał siły i zajmował się tym, co najważniejsze,
    umiar, ba, od czasu do czasu odrobina ascezy w codziennym grafiku robi naprawdę dobrze - po całości.
    :)
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń